Wczoraj mnie poniosło... i stworzyłam takiego oto scrapa o mojej pasji... i nie chodzi tu o
scrapbooking, a o pasję, której z różnych względów nie mogę czynnie
uprawiać. Czternaście lat tańca zamieniłam na rodzinę, z tańca
zrezygnowałam, gdy zaszłam w pierwszą ciążę, choć w pierwszym trymestrze
jeszcze tańczyłam :). Później wyprowadziłam się za miasto, maleńkie
dziecko, brak czasu, by się wyspać, a co dopiero by tańczyć, koszty
dojazdu do Łodzi na zajęcia, były zbyt duże w porównaniu z naszym
domowym budżetem... Musiałam znaleźć sobie inne twórcze zajęcie ...i tu z
pomocą przyszły papierki :) Tańcem cieszyłam się na inne sposoby:
powstał "You Can Dance", mnóstwo filmów o tańcu... Co prawda to już nie
to samo co ruch, ale taka mała rzecz, a dawała (i daje) chwilę radości.
Do tańca jeszcze wrócę... jak zadbam o siebie i swój kręgosłup, póki co, tańczę na papierze :)
Troszkę szczegółów...
W pracy użyłam mgiełek, gesso i pasty strukturalnej. Znalazły się tu oczywiście papierki jak i kwiatki, tiul, napis "little thing great joy", tekturkowy murek (niebawem w sklepie), strzałki, motylki, a także użyłam pierwszej snipartowej maski...
Efekt końcowy widać na zdjęciach - nie mnie go oceniać :)
Pozdrawiam!
Niebawem kolejna edycja programu tanecznego to na pewno oko nacieszysz:)
OdpowiedzUsuńWspaniale tańczysz ........... z papierkami !!!
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego spełnienia tanecznych marzeń .